niedziela, 2 sierpnia 2009

Szwecja nas wita


Po opóźnionym przybyciu do Nynashamn okazało się, że prom na Gotlandię najwcześniej mamy o 23.30, co oznaczało prawie 9 godzin czekania. Na początku ulokowaliśmy się w przytulnej przystani - dookoła pełno Szwedów, spacerujących, rozmawiających przy piwie, słuchających w knajpie Abby i grających w minigolfa.
Później przejechaliśmy okolicę, która urzekła nas uroczymi czerwonymi domkami. W końcowej fazie czekania oddaliśmy się rytualnemu czyszczeniu łańcuchów. Okazuje się, że ta czynność jest bardzo przyjemna.

Prom na Gotlandię przytłoczył nas swoimi rozmiarami - był tak ogromny, że stanie na pokładzie otwartym przyprawiało o lęk wysokości. Podróż minęła szybko, bo tylko 3 godzinki i do tego przespane jednym ciurkiem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz