poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Nocleg w rezerwacie


77 km

Dzisiaj nie chce nam się wstawać. Wakacje, a my codziennie się zrywamy o 7.00. Rokrocznie mamy takie wakacje, teraz to i tak jest lepiej – jak jedziemy w góry, to pobudka jest o 5.00. Pakujemy się bez zbędnych ceregieli, myjemy przy butelce, bo do czystego brzegu za daleko. Czyścimy łańcuch, ja swój tak czyszczę, że po 6km muszę go raz jeszcze wyczyścić. Ruszamy ale coś niedobrego mi się dzieje z przerzutką, przy wysokich biegach coś mi pyka. Niestety mimo usilnych prób W. nic nie da się zrobić z przerzutką. Najważniejsze, że mogę jechać. Jedziemy do Burgsvik, ruch na drodze dzisiaj duży. Jest słonecznie, czasami pojawiają się chmurki. Aby zboczyć z głównej trasy jedziemy do Nas. Odpuszczamy już sobie kolejny kościół.
Zatrzymujemy się w Nisseviken – mała nadmorska mieścinka. Jemy spaghetti bella italiana – ohyda. Wegetujemy chwilę na ławce. W. ma ochotę się wykąpać ale zerwał się zimny wiatr. Szwedom to nie przeszkadza, kąpią się dziarsko w zimnej wodzie.
Ruszamy drogą nr 140 i kierujemy się w stronę miejscowości Kvarnåkershamn. Mamy zamiar tu przenocować, jednak okazuje się, że smród nad wodą jest tak niemiłosierny, że nie można oddychać. Nie wiem, jak ludzie mogą tam wytrzymać – domki letniskowe mają nad samym brzegiem. Zorganizowałabym tam jakąś akcję zbierania zgniłych glonów, gdyby przyszło mi spędzić wakacje nad śmierdzącym brzegiem. Nie ma rady, jedziemy dalej w stronę rezerwatu z wyspami Karlsö. Tu jest pięknie – duża przestrzeń i minimalizm w krajobrazie. Mamy widok na dwie wyspy. Postanawiamy zostać na noc, tylko nie wiem czy w rezerwacie możemy się kąpać – trudno, kąpiemy się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz