czwartek, 6 sierpnia 2009

Na Fårö


80 km

Pobudka rano, a za namiotem mgła. Wczoraj widziany brzeg dziś zniknął we mgle. Namiot mamy mokry, i nie dziwię się już codziennie rano, że trzeba go suszyć. Piaszczysta plaża nie jest dobra, piach podczas pakowania jest wszędzie – w śpiworze, w sakwach, w klapkach no i oczywiście w łańcuchu też. Po śniadaniu ruszamy drogą po Fårö. Jedziemy wśród lasów, dojeżdżamy do latarni morskiej. Biała latarnia ładnie się komponuje z czerwonym domkiem obok [to takie szwedzkie :)] Mała fotka sponsoringowa i jedziemy dalej. Wjeżdżamy na łąki z owcami – widok jest sielski. Jedziemy w upale i marzymy o kąpieli w zimnym morzu. Smarujemy się kremami,jednak to chyba nic nie daje. Znajdujemy przyjemne miejsce między drzewami - kamienista plaża, zgniłe glony nawet nie śmierdzą, nikogo nie ma, więc szybka przebierka i już jesteśmy w wodzie. Pławimy się jakiś czas – miło i relaksowo. Na odchodne snickers na pół i w drogę. W. nie może uwierzyć, że taki upał jest:
- Tu najwyższa temperatura w sierpniu to 20 stopni. Uciekłem od upałów środkowoeuropejskich, a tu na Gotlandii też upały.
Ja tam lubię słońce :)
Dojeżdżamy na prom, przepływamy na drugi brzeg. W Fårösund obowiązkowa wizyta w ICE aby zakupić wodę mineralną. W Bunde mijamy skansen – osada z XVII wieku, na polu ludzie sierpami tną siano. Kierujemy się na półwysep Furilden. Słońce, słońce i raz jeszcze słońce. Na półwyspie bardzo miło i przede wszystkim cicho. Po turystycznym Fårö przyda nam się lekka oaza spokoju. Zatrzymujemy się na obiad nad brzegiem morza, po lewej stronie mamy wielkie bloki skalne i czuję się, jak bohaterki filmu „Piknik pod wiszącą skałą”. Jemy średnio dobry kuskus z warzywami, po krótkiej drzemce na gorącym kamieniu w moim wykonaniu i leżakowaniu W. w lesie jedziemy dalej. To miejsce ma jakiś niesamowity klimat, jest taka cisza, że aż dziwne. Jedziemy w stronę Hellvi, tam skręcamy do rezerwatu i znajdujemy się docelowo w Stolfsholm. To jest najpiękniejsze miejsce podczas całej wyprawy. Rozbijamy namiot zaraz nad brzegiem, między sosenkami, do morza prowadzą ogromne płaskie skały. Nawet mamy miejsce na ognisko. Dookoła ani żywej duszy, jesteśmy zupełnie sami. Z namiotu mamy widok na trzy wysepki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz