środa, 25 listopada 2009

A za rok co?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie można głośno wypowiadać swoich marzeń, bo się nie zrealizują. Dlaczego? Moim zdaniem przez głośne mówienie nabierają realnych kształtów. Coraz częściej myślimy o przyszłorocznym wyjeździe do Norwegii. Myślimy, analizujemy i chcielibyśmy pojechać. Co z tych chceń wyjdzie zobaczymy. Oczywiście wyprawa z rowerami i spaniem na dziko z dala od cywilizacji - bo taka forma odpowiada nam najbardziej :) Jest parę czynników, które mogą nam w przyszłym roku stanąć na drodze, dokładnie trzy. Czasu jest jeszcze masa, może się zmienić tysiąc rzeczy, wiem - ale marzyć o wyjeździe można :)

piątek, 13 listopada 2009

Z jesiennej perspektywy

Za oknem szaro, mokro i zimno. Rower stoi i się kurzy, bo ta aura nie nastraja mnie na rowerowe wycieczki, na piesze też nie ma mowy. Mogę sobie powspominać jedynie i tak też czynię :) Na wspominki mi się wzięło już parę dni temu, jak podczas pakowania pudeł przeprowadzkowych przeglądałam stare zdjęcia z gór. Ale na góry teraz nie pora tylko będąc w temacie Gotlandii, pora na parę zdjęć z tej cudnej wyspy.


Skrzynki pocztowe :) Zakochałam się w tych skrzynkach. Chętnie sama bym sobie taką sprawiła przed blokiem.



Mała przystań jachtowa w Nynenshamn, tu spędziliśmy klika ładnych godzin w oczekiwaniu na prom na Gotlandię. Mogliśmy relaksować się na ławeczce, przyglądać się Szwedom na spacerze z psami, czyścić łańcuch małym patyczkiem (tak, to mało ekscytujące zajęcie jednak mi przypadło do gustu) i oglądać zachód słońca, acha a później odganiać się od masy komarów.



Visby



Pierwszy zachód słońca na Gotlandii, zdjęcie zrobione z perspektywy naszego pierwszego obozowiska - ciężko się przyszpila namiot do kamieni.



Gdzieś w drodze nad brzegiem. Takich małych, starych domków rybackich jest bardzo dużo na Gotlandii. Służą one teraz Szwedom za domki letniskowe.



Białe kamienie na Faro.

Wystarczy wspomnień, trzeba zmierzyć się z jesienną polską rzeczywistością.